Jak upłynęły Ci wakacje w tym wyjątkowym dla wszystkich czasie? Mam nadzieję, że udało Ci się trochę odpocząć po intensywnej pracy w Zoomie.
Jeśli chodzi o lekcje języka w Zoomie, to nie miałam wakacji, zmieniłam tylko stronę ekranu. Od języków nie robię sobie wolnego. Spędziłam letnie miesiące na przygotowaniach do certyfikatu z mojego ukochanego hiszpańskiego i logowałam się na Zooma w roli uczennicy, co było przyjemną odmianą. Udało mi się też odetchnąć trochę hiszpańskim powietrzem na wakacjach z przyjaciółkami - powiedzmy, że to też w ramach przygotowań do certyfikatu. Specjalnie zapisałam się na kurs online, bo chciałam zobaczyć, jak zajęcia prowadzą inni nauczyciele. Powiem szczerze, że my poradziliśmy sobie dużo lepiej z pracą w onlinie. Chociaż, byli też bardzo fajni lektorzy, od których nauczyłam się kilku rzeczy. Planuję je wykorzystać teraz na swoich zajęciach.
Czyli nawet podczas wakacji nie zapominasz o pracy?
Są rzeczy, których mi brakuje. Tęsknię za moimi nastolatkami, za memami, którymi się ze mną dzielą – chociaż przez wakacje też mi je podsyłali. Tęskniłam za rozmowami z nimi, za polecaniem sobie filmów i seriali. Brakowało mi tej dawki satysfakcji, którą dają lekcje z nastolatkami. Lubię być zajęta i mieć jasno wyznaczone cele. Poza tym tęskniłam po prostu za codziennym kontaktem z dzieciakami. Zajęcia w Zoomie spowodowały, że jeszcze bardziej się zżyliśmy. W czasie trwania izolacji mieliśmy bezpośredni kontakt ze sobą na Messengerze. Raz złapała mnie burza i szybko napisałam do moich uczniów z prośbą o późniejsze rozpoczęcie zajęć i nie było żadnego problemu. Nie musiałam angażować sekretariatu. Taki kontakt osobisty jest dla mnie bardzo wartościowy - to bardzo ułatwiało mi pracę, a moi uczniowie czuli się zaangażowani. Mimo trudnej sytuacji i tego co się działo na świecie, ja dobrze wspominam ten czas.
Rzeczywiście to był wyjątkowy czas - wymagał ogromnej mobilizacji i szybkiego działania. A jakie emocje towarzyszą Ci przed startem tego roku szkolnego?
Jak każda osoba lubiąca mieć wszystko zaplanowane i uporządkowane, dostałam w ostatnich miesiącach trochę po nosie, więc szczerze się cieszę z wrześniowego powrotu do jakiejś rutyny. Nie zapominam jednak, że teraz lepiej się do niczego zanadto nie przyzwyczajać. Elastyczność przede wszystkim. Cieszę się, że wracamy, że zobaczę się z moimi uczniami i z moim zespołem, ale jak trzeba będzie wejść w online, to dla mnie to będzie w porządku. Tęsknię za chodzeniem do pracy i chętnie wyjdę z domu, natomiast zajęcia w Zoomie też bardzo lubiłam, więc spokojnie czekam na rozwój wydarzeń.
Czyli online wcale nie taki straszny?
Jestem z pokolenia, które i tak żyje trochę w onlinie :) Nie przeszkadza mi taki tryb prowadzenia zajęć, wręcz przeciwnie - uważam, że wyszło z niego trochę pozytywów. Dla mnie ta forma jest wygodna, wszystko da się zrobić i nie czuję, żeby to było kosztem jakości naszych lekcji - są po prostu trochę inne. Nawet uważam, że są dzieciaki, które w takim trybie zajęć jeszcze bardziej rozwinęły skrzydła.
Co więcej, w onlinie było lepiej z frekwencją w moich grupach. Starałam się być elastyczna i jak uczniowie prosili mnie o zmianę terminu zajęć, to jak tylko mogłam to zmieniałam. Oni to doceniali i widziałam, że stworzyło to poczucie odpowiedzialności grupowej - skoro poprosili o zmianę, na którą ja się zgodziłam, to wypadałoby się pojawić na zajęciach. I pojawiali się w pełnym składzie!
Poza tym, dzięki spotkaniom w Zoomie ja też poznałam lepiej sporo osób ze swojego zespołu. Wcześniej przychodziłam na swoje zajęcia wieczorami i mijałam się z większością lektorów. Po wybuchu pandemii czuć było dużą mobilizację, każdy chciał dać coś od siebie. Wymienialiśmy się pomysłami i materiałami podczas wdrożeniowych spotkań w onlinie. Naprawdę dużo ze sobą rozmawialiśmy na Zoomach. Dużo się dzieliliśmy.
Generalnie jak myślę sobie o tym czasie, kiedy to się wszystko zaczęło, to czuję wdzięczność, że jestem w firmie, która tak fajnie sobie z tą sytuacją poradziła. Jestem wdzięczna, że mam pracę. Mam znajomych, którzy ją stracili i było u nich ciężko. Widząc to, co się działo dookoła i to jak my sobie poradziliśmy, byłam daleka od marudzenia na temat tego, że trzeba przejść w online. Byłam wdzięczna, że działamy, że nadal mam swoje zajęcia i starałam się jak najlepiej je prowadzić.
Czy mając to doświadczenie, jakoś specjalnie przygotowujesz się do tego roku szkolnego?
Nie, nie przygotowuję się jakoś specjalnie. Szykuję się na to, że wszystko może się zmieniać. Ja lubię mieć wszystko uporządkowane, więc pracuję nad tym, żeby być bardziej elastyczna. Cieszę się, że pierwsze zajęcia z moimi grupami będą stacjonarne, i że będę mogła zbudować relację. Co będzie dalej, zobaczymy.
Czy są jakieś kwestie związane z tym rokiem szkolnym, które wzbudzają Twoje obawy?
Pewnie. Trochę się martwię o dystans w klasie - o to, że niektóre aktywności z dzieciakami trzeba będzie odpuścić, pozmieniać. Ale cóż, będę kombinować (śmiech). Jeśli ja i dzieciaki będziemy musieli np. nosić przyłbice, to narysujemy sobie wszyscy na nich wąsy markerem i damy radę. To jest teraz nasze zadanie, żeby ten dystans fizyczny nie wpływał na przepływ energii w klasie lub żeby tę energię zachować w onlinie.
Potrafisz zauważyć pozytywy chyba w każdej sytuacji :-)
To trochę śmieszne, ale na rozmowach o pracę każdy mówi, że jest elastyczny, kreatywny, pozytywnie nastawiony i tak dalej. Teraz mogliśmy faktycznie tego dowieść, nie tylko przed pracodawcą, ale przede wszystkim przed samym sobą i przed uczniami. Sytuacja była trudna, miałam ciężkie momenty, ale miałam też te dobre. Jeszcze mocniej skrócił się dystans między mną a uczniami, a także między nimi w grupie. Używaliśmy komunikatorów, rozmawialiśmy poza wirtualną klasą, kombinowaliśmy razem kiedy coś nie działało, uzgadnialiśmy sprawy wszyscy razem. W przypadku nastolatków taki osobisty kontakt dużo mi ułatwił. Naprawdę bardzo się cieszę, że się z nimi niedługo zobaczę.
Tak - spokojnie :-) Wszyscy mówimy, że lubimy wyzwania, no to mamy wyzwanie (śmiech). Człowiek się naprawdę do wszystkiego przyzwyczaja. Los nam rzucił kłodę pod nogi, ale zobaczcie, jak ją spektakularnie przeskoczyliśmy. Teraz już naprawdę trudno będzie nas zaskoczyć.