Karolina Ziółkowska to lektorka, która po 6 latach pracy w Early Stage zdecydowała się na otworzenie własnej szkoły. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że tuż przed startem wybuchła pandemia i cały świat na chwilę się zatrzymał. Jak poradziła sobie z obawami? Co dało jej siłę do działania i wreszcie - jak udał się start? Przeczytaj rozmowę z dziewczyną, która postanowiła na przekór wszystkiemu spełniać swoje marzenia.
Skąd pomysł na prowadzenie swojej szkoły językowej?
Pomysł pojawił się już na studiach. Wiedziałam, że będę miała swoją szkołę językową albo będę tłumaczem. Z tłumaczeń wyrosłam po studiach, a szkoła zawsze była z tyłu głowy. Kiedy poznałam Early Stage, wiedziałam, że jeśli otworzę własną szkołę to właśnie taką!
Tak wpadłam w metodykę, podręczniki i cały proces nauczania earlystage’owego, że nawet nie wyobrażałam sobie, jak miałabym uczyć inaczej. I chyba to przeważyło. Nie chciałam, żeby to była szkoła, w której nie wiadomo, jaki jest program, jakie są podręczniki, materiał. Po prostu uznałam, że nie będę wyważać otwartych drzwi.
Jak Ci poszło z Twoją filią? Ilu masz uczniów? Ile grup?
Dziś mam 5 swoich grup - grupki są kameralne, ale bardzo się z nich cieszę. Zgłoszeń miałam o wiele więcej - niestety fizycznie nie byłam w stanie ich obsłużyć. W tym roku jestem w mojej szkole sama i nastawiałam się na spokojniejszy start. Bardzo sobie wzięłam do serca to, co usłyszałam na początku naszych spotkań dotyczących franczyzy - że warto mieć wszystko od początku w swoich rękach. Bo przecież nikt nie zrobi tego z takim oddaniem jak ja sama w swojej szkole. Mimo to kompletnie zaskoczyła mnie ilość chętnych.
Coś jeszcze było dla Ciebie zaskakujące?
Na pewno to, że Early Stage w Nadarzynie było już znane, że tak wiele osób o nas słyszało, czekało aż się pojawimy. Tego się nie spodziewałam.
Ale były też wyzwania… Planowałam, że będę działać na terenie szkół podstawowych - a przez sytuację epidemiczną okazało się, że cała gmina (wszystkie szkoły) ma zakaz wynajmowania sal podmiotom zewnętrznym. W pewnym momencie zostałam z zapisami ale bez miejsca, gdzie moglibyśmy się uczyć. W bardzo krótkim czasie musiałam znaleźć miejsce, gdzie mogłyby się odbywać lekcje. To było pierwsze zderzenie z covidową rzeczywistością.
Od końca roku szkolnego byłam w kontakcie z dyrektorami (który już był utrudniony ze względu na obecną sytuację - o spotkaniu nie było mowy). Wszyscy odsyłali mnie na sierpień. W sierpniu dostałam pierwszą, wstępną zgodę, potem okazało się, że nie wiadomo i tuż przed startem, że jest ten zakaz…
Jak sobie z tym poradziłaś ? To musiał być dla Ciebie spory cios.
Tak faktycznie było. Ale tu pojawiło się kolejne zaskoczenie - bardzo pomogli rodzice uczniów - zaczęli razem ze mną szukać, podsyłać adresy miejsc, gdzie można byłoby prowadzić zajęcia. Jedno miejsce znalazło mnie samo na Facebooku - odezwała się do mnie właścicielka przedszkola z informacją, że ma do wynajęcia salkę. Okazało się, że to genialna lokalizacja - dosłownie po drugiej stronie ulicy od szkoły.
Czyli w klientach siła?
Tak - rodzice uczniów się bardzo zaangażowali. Im bardzo zależało, żeby to właśnie Early pojawiło się w Nadarzynie. Dostawałam smsy i maile “ A może spróbujemy tu?” ”Słyszałam, że tam wynajmują salę.” Informowałam rodziców na bieżąco, jak wygląda sytuacja. Myślę, że gdyby nie oni, to mogłoby nie być tak, jak jest teraz. Mogłabym nie mieć tych wspaniałych miejsc.
Wystartowałaś w czasie pandemii. Nie wiem, czy jest trudniejszy moment na start w biznesie. Jakie emocje i myśli Ci wówczas towarzyszyły?
Finalną decyzję podjęłam zanim wybuchła pandemia, ale mogłam zrezygnować, kiedy wszystko się zaczęło. Oczywiście, że były myśli, żeby przełożyć to na kolejny rok, że to nie jest dobry moment, że może być trudniej.
Z drugiej strony doświadczałam tego, z jaką energią i sukcesem weszliśmy w online całą szkołą. Czułam, że to też jest ciekawa formuła, że rodzice sobie ją chwalą. Wiedziałam, że jest to alternatywa dla klasycznych zajęć “offline”. Była to prawdziwa amplituda emocji - od tego, że będzie super, że działamy, po - “może nie tym razem?”. Główną myślą, która mi towarzyszyła było przekonanie, że tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Może za rok będzie jeszcze gorzej? Może coś jeszcze innego się przytrafi? Z doświadczenia życiowego wiem, że planowanie czegokolwiek na odległy termin jest trudne i że zazwyczaj wydarza się coś zupełnie innego, niż to, co sobie zaplanowaliśmy. Uznałam, że jak nie teraz to równie dobrze może być nigdy.. I pomyślałam: “Co będzie, to będzie! Ja jestem zdecydowana, gotowa!” Po tylu latach wreszcie poczułam tę gotowość i postanowiłam, że żaden wirus mi w tym nie przeszkodzi. Finalnie bardzo się cieszę, że nie zrezygnowałam.Wystartowałam - jestem bardzo zadowolona i dumna. To była dobra decyzja.
Jak wygląda Twój standardowy dzień - w odróżnieniu od dnia lektora?
Tak zasadniczo - niewiele się różni. Poza tym, że doszło mi trochę obowiązków administracyjnych, to tak naprawdę robię to samo, co robiłam jako lektor - przygotowuję się do zajęć, prowadzę je, jestem w kontakcie z rodzicami uczniów. Teraz jest trochę więcej nieobecności - staram się wspierać rodziców w uzupełnianiu zaległości z dziećmi. Cały czas jestem tym samym lektorem, planuję zajęcia, staram się, żeby były atrakcyjne. Jedynie kwestie administracyjne są dla mnie nowością ale z nimi też powoli zaczynam się lubić.
Czyli obowiązki właściciela szkoły nie są przytłaczające? Księgowość, podatki, formalności, etc. Przejście z pracy na etacie na pracę u siebie często wiąże się z obawami - wydaje się, że jest ogrom rzeczy, których trzeba dopilnować.
Moja filia jest na razie malutka więc dodatkowych nie jest wiele. Wiadomo że doszły np. rozliczenia, w których ja jestem kompletnie zielona… dlatego wszystko oddałam księgowej. :-) Ale powoli też się tego uczę. Dodatkowo mam wsparcie od Early Stage, cały czas o coś dopytuję i jest na to pełna otwartość. Jest to dla mnie duże ułatwienie.
Pomimo że wszystko dzieje się szybko i wrzesień jest szalony, to naprawdę jest czas, żeby się z tym wszystkim zapoznać, żeby się wdrożyć.
Tu mnie zaskoczyłaś.. We wrześniu, w pandemii masz czas na wdrożenie i planowanie?
Uważam, że nastawienie to jest klucz. Jak się nastawisz, że wrzesień to jest taki killer, że nie ma czasu na normalne życie, że to jest tylko gaszenie pożarów, to on się taki staje. A jak podejdziesz do niego tak, że to jest miesiąc jak każdy inny, tylko trochę bardziej wymagający, to z tym nastawieniem jesteś w stanie zrealizować wszystko, co sobie założyłaś. Ja też mam doświadczenie września w dużej filii Early Stage. W zeszłym roku byłam koordynatorem na warszawskich Bielanach - planowanie grafików dla tak ogromnej filii to naprawdę wielopoziomowe wyzwanie. Kiedy patrzę z tej perspektywy, to plan dla moich 5 grup wydał mi się bardzo łatwy. Dużym ułatwieniem był fakt, że zajęcia prowadzę sama. Jeśli chodzi o godziny zajęć nic mnie nie ograniczało.
Czy coś byś zmieniła z perspektywy czasu?
Tak - jest taka rzecz - gdybym wiedziała, że będzie tak duże zainteresowanie, to zatrudniłabym dobrego lektora. Nie mogłam przewidzieć tak dużego zainteresowania kursami. Gdybym miała wiedzę z dziś, to moja szkoła byłaby o kilka grup większa.
Czyli wniosek z naszej rozmowy jest taki, że nie należy się bać ani COVIDU, ani innych przeciwności, tylko nastawić się na ten bardziej optymistyczny scenariusz. Bo życie potrafi zaskoczyć w tę pozytywną stronę.
Tak - i mnie tak właśnie zaskoczyło. Pomimo pandemii, pomimo lockdownów, obostrzeń - wszystko wyszło świetnie. Wyzwania będą zawsze, problemy będą zawsze i wydaje mi się że w żadnym aspekcie życia nie powinny nas one zniechęcać. Dla mnie przeciwności są motorem do działania.
Ten wrzesień był specyficzny - dlatego myślę, że każdy kolejny będzie przyjemniejszy i łatwiejszy. Jeśli zaczynasz z utrudnieniem, to potem jest tylko łatwiej. W pierwszym roku pracy w Early Stage dostałam bardzo trudną grupę - taką, że każdy lektor oddawał ją, jak tylko była taka możliwość i nie chciał jej prowadzić w kolejnym roku. Przeszłam ten test i potem każda kolejna grupa to były cudowne dzieci, anioły wręcz. Moja tolerancja na hałas wzrosła; zachowania, które są postrzegane jako trudne - dla mnie są do zaopiekowania. Ta grupa mnie wzmocniła, wiedziałam, że w kolejnym roku nie może być gorzej i faktycznie z roku na rok było tylko lepiej!
Wychodzę z założenia, że to właśnie trudna sytuacja kształtuje człowieka - jeśli masz sprawdzone narzędzia i sposoby działania w trudnej sytuacji, to co później może Cię zaskoczyć? Potem w standardowych warunkach wszystko jest naprawdę łatwe. Dla mnie to nigdy nie są powody do tego, żeby się zatrzymać, tylko wręcz przeciwnie - cały czas się rozwijać i szukać rozwiązań. Tym bardziej iść do przodu z myślą, że potem będzie tylko łatwiej.
Nie wiem, czy Ci wspominałam ale jeszcze przed ostatecznym podjęciem decyzji, chodziło mi po głowie, że ja we wrześniu przecież biorę ślub. Wszyscy mówili mi wtedy, że wrzesień jest taki trudny, że tyle rzeczy, a tu jeszcze przygotowania do ślubu. Ale ja tak mam, że im więcej jest zadań, tym lepiej się organizuję. Jak mamo dużo rzeczy do zrobienia to tak planuję, że udaje mi się zrobić wszystko, a jak mniej, to częściej się to rozjeżdża.
To jest niesamowite, że jeszcze ogarnęłaś w tym czasie ślub i wesele!
Nawet w pewnym momencie praca była bardziej w mojej głowie niż wesele i ślub!Trochę tak to wyglądało, że odkładałam telefon i maila i biegłam wybierać kwiatki i przymierzać suknię ślubną.
Wrzesień, COVID, start szkoły i ślub! Stres Cię nie zjadał?
Mnie to nie stresowało - raczej myśleliśmy o tym, czy ślub się w ogóle odbędzie. Zastanawialiśmy się, czy to jest w ogóle odpowiedzialne.. - tego typu rozważania.
Mnie w życiu bardzo pomaga taktyka wrzucania na luz i mierzenia się z wyzwaniami, kiedy one faktycznie przychodzą, a nie stresowanie się na zapas. A przecież jak się dobrze nastawisz, to wszystko dobrze wychodzi!
Jeśli myślisz o założeniu swojej szkoły, ale nie wiesz od czego zacząć i zastanawiasz się, czy to dobry moment na strat - zapisz się na webinarium, podczas którego postaramy się odpowiedzieć na wszystkie pytania związane ze startem własnego biznesu edukacyjnego!
Więcej informacji znajdziesz w zakładce FRANCZYZA https://universe.earlystage.pl/franczyza/franczyza-szkoly-jezykowej - opisaliśmy tam najważniejsze szczegóły naszej oferty współpracy. Otrzymasz od nas wszystko, co jest niezbędne do startu własnej szkoły - know-how i wsparcie metodyczne, marketingowe, administracyjne i HR. Mamy również wiele własnych narzędzi online do zarządzania szkołą (e-dziennik, zapisy, umowy onlnie, system windykacji, itp.). Wszystko to w ramach opłaty miesięcznej, która jest procentem od przychodu. Nie pobieramy opłat wstępnych. Zapraszamy do kontaktu z nami - chętnie odpowiemy na wszystkie pytania - mail: franczyza@earlystage.pl tel. 734-219-412
Jestem zainteresowana założeniem szkoly językowej. Będę wdzieczna za dodatkowe informacje.
Pozdrawiam