Czy powiedzenie „To kiepskie” jest dobrym feedbackiem? Wiadomo, że nie. A czy powiedzenie „To doskonałe, jesteś geniuszem!” jest lepszym? Nie bardzo! Dlaczego? Przeczytaj, a zrozumiesz.
Zacznijmy od tego, czy właściwie ocena w ogóle ma sens? W szeroko rozpowszechnionym trendzie związanym z promowaniem motywacji wewnętrznej (w której stawia się na samoocenę i samoakceptację), feedback może wydawać się rzeczą zbędną. Czy tak rzeczywiście jest?
Jesteśmy istotami społecznymi i potrzebujemy akceptacji, ocenienia swojej kompetencji czy wreszcie testowania granic. Nie dowiemy się wiele o sobie ani nie przyspieszymy z rozwojem, jeśli nie będzie nam towarzyszył mądry, przemyślany i konstruktywny feedback.
Nawet gdybyśmy starali się zupełnie nie ingerować w świat ocen, przyjdzie taki dzień, że uczeń/uczennica zapyta nas „Czy ładnie narysowałem/am?”. Naturalnie nie możemy wtedy udać, że nie dosłyszeliśmy pytania. Jak dawać informację zwrotną, aby zamiast dołować czy ustawiać w pozycji geniusza, wspierać rozwój i wzmacniać poczucie wartości? Poniżej przedstawiam kilka ważnych kwestii do przemyślenia oraz inspiracji na ten temat.
Zamiast chwalić obrazek „Jaki piękny, jaki ładny!”, możesz porozmawiać:
Rozmowa o efekcie pracy daje dziecku poczucie prawdziwego zainteresowania, uczy analizowania, samodzielnego doceniania swojego wysiłku, uzasadniania wyborów, daje też pojęcie o tym, że ludzie mają różne opinie, które nie muszą być wyznacznikiem dla nas.
Z kolei wyrażanie opinii stawia nauczyciela w pozycji autorytetu, który zawsze wie, co jest dobre, mądre i poprawne, a co nie. Dziecko nie dowiaduje się właściwie, dlaczego praca jest doceniona. Jeśli zawsze słyszy „super”, przestaje też przywiązywać się do oceny, jest ona bowiem powierzchowna, niewiele znacząca i nie daje poczucia prawdziwego docenienia (nie wyróżnia się).
Intuicyjnie dobrym rozwiązaniem wydaje się mówienie dziecku, że jest mądre, inteligentne czy zdolne. Coraz więcej badań dowodzi jednak, że taki feedback jest nie tylko nieskuteczny, ale wręcz szkodliwy. Wg naukowców dziecko oceniane jako „inteligentne” dużo rzadziej pozwoli sobie na ryzyko popełnienia błędu niż dziecko nieoceniane w taki sposób (odsyłam do lektury Carol Dweck „Nowa psychologia sukcesu”).
Wiadomo jednak, że nabywanie umiejętności i wiedzy odbywa się w ogromnym stopniu przez popełnianie błędów i ryzykowanie czasami niewłaściwych tez. Szufladkując więc dziecko (z dobrych intencji) opieramy jego tożsamość na cechach, które mogą być rozwijane i nie zawsze są na tym samym poziomie. Taka ocena nakłada też na dziecko brzemię konieczności ciągłego starania się o pozostanie na wysokim pułapie, zamiast cieszyć się samym wykonywaniem zadania czy po prostu progresem.
Jednocześnie wszelkie odstępstwa od „szufladki” chwieją poczuciem wartości dziecka, które widzi te oceny zero-jedynkowo. Zamiast, więc mówić „Jesteś mądra, inteligentna i zdolna”, powiedz na przykład „To zadanie wymagało sporo przemyślenia, połączenia znajomości materiału z różnych dziedzin”, „Wykazałaś się precyzyjnością” albo „Długo nad tym pracowałaś – chyba Cię wciągnęło?”.
Najlepiej, jeśli zadamy pytania dotyczące zadania, tego, co w nim się dziecku podobało, dlaczego mu wyszło. Dzięki temu uczymy je samo doceniać swój wysiłek i dostrzegać postępy, a nie tylko plasowanie się w z góry narzuconych granicach.
Zdarza się i tak, że dziecko nie jest zadowolone ze swojej pracy. W takich momentach mamy ochotę powiedzieć „Nie było aż tak źle, dobrze Ci poszło, jest naprawdę dobrze” itp. Problem w tym, że jest to zaprzeczenie, które nie bardzo poprawia humor (dziecko wyczuwa, że jest zwykłym pocieszeniem), a na pewno niczego nie uczy.
Jeśli uczeń/uczennica ma poczucie porażki, lepiej nauczyć go/ją akceptować to uczucie i wyciągać konstruktywne wnioski na przyszłość. Zrozum uczucia mówiąc np. „Rozumiem, że nie jesteś z siebie zadowolona/y, że jest Ci z tego powodu smutno/źle” – sondujemy przy okazji ucząc dziecko rozpoznawać uczucia.
Następnie możesz zadać pytania naprowadzające (dostosowane do wieku i poziomu intelektualno-emocjonalnego ucznia/uczennicy):
Nastolatkowi możemy zadawać jeszcze głębsze pytania np.
Taka rozmowa nie daje feedbacku, ale na niego naprowadza. Dziecko uczy się konstruktywnie podchodzić do nieudanych czy mniej udanych zadań, uczymy je nastawienia na rozwój i na poprawę, a nie czarno-białej oceny, z której nic poza niską samooceną nie wynika.
Jeśli doceniasz sam efekt pracy, możesz sporo przegapić 🙂. Ludzie nastawieni na efekt pracy, a niedoceniający samego procesu często nie potrafią się cieszyć tym, co robią. Pracując usilnie nad efektem, przegapiają możliwość czerpania satysfakcji z dochodzenia do rozwiązania (a czasem niedojścia do rozwiązania), czyli tracą tzw. flow. Jest to pojęcie z psychologii pozytywnej i psychologii motywacji. Twórcą koncepcji jest Mihály Csíkszentmihályi, według którego flow to stan między satysfakcją a euforią, wywołany całkowitym oddaniem się jakiejś czynności. Flow ma dawać faktyczne poczucie szczęścia.
Jak widać nie jest to wcale efekt pracy, ale proces dochodzenia do owego efektu. Jest on też kluczowy dla motywacji wewnętrznej. Jeśli więc zależy Ci na budowaniu motywacji wewnętrznej i umiejętności odczuwania szczęścia u dziecka:
Zamiast więc powiedzieć „Świetnie, dostałeś piątkę z angielskiego”, możesz powiedzieć „Czy kiedy przygotowywałaś się do testu, było to dla Ciebie przyjemne?”, „Czy teraz uważasz, że warto było poświęcać czas dla takiego efektu?” „Co wpłynęło na to, że opanowałaś ten materiał?” „Jak pracowałaś nad zapamiętaniem tych słówek?”
Jest wiele pomysłów oraz modeli dotyczących tego, jak dawać informację zwrotną. Jednym z tych, które bardzo pasują do sytuacji związanych z zachowaniem uczniów, jest koncepcja FUKO. Akronim ten mieści w sobie 4 słowa: FAKTY, UCZUCIA, KONSEKWENCJE oraz OCZEKIWANIA. Jeśli więc masz ochotę trzasnąć drzwiami, bo uczniowie znowu są głośno, przekrzykują się i czujesz, że lekcja wymyka się spod kontroli, spróbuj użyć schematu FUKO:
Komunikat na pierwszy rzut oka niewiele różni się od standardowego „Cisza!”, jednak po wnikliwej analizie możemy stwierdzić, że dużo obszerniej opisuje sytuację – mówi o uczuciach rozmówcy, jego oczekiwaniach, jasno określa wymagania.
Uczniowie nie zawsze zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich działań, nie rozumieją też, co jest od nich wymagane. Na koniec powyższego przykładu dodałabym jeszcze pytanie o to, jak uczniowie pomogliby uratować sytuację – w ten sposób oddajemy nieco kontroli w ich ręce czyniąc ich współodpowiedzialnymi za sytuację w klasie.
W FUKO warto też zwrócić uwagę na dobrze znaną koncepcję komunikatu „ja” („Czuję się smutna, kiedy mówisz, że jestem głupia”), który pokazuje, jak na mnie wpływają czyjeś czyny i słowa. Działamy więc świadomie na rozmówcę, zamiast obarczać go winą, której może nie rozumieć albo nie być w stanie udźwignąć.
Jeśli miałabym podpowiedzieć jedną najważniejszą rzecz, to wybrałabym to, aby nigdy nie zostawiać dziecka z suchą oceną („Super”, „Jesteś niegrzeczna”). Nic mu ona nie powie, nie rozwinie się, nie pozna oczekiwań względem siebie ani uczuć wypowiadającego komunikat – co najwyżej zamknie się w poczuciu, że takie jest, bo ktoś o nim tak powiedział. Jeśli dodasz coś o wysiłku, zapytasz o jego odczucia albo opowiesz o swoich obserwacjach, to wydźwięk informacji zwrotnej może się okazać piorunująco dobry! Czego Wam jak najmocniej życzę!
Autorka: Beata Wysocka – metodyczka, trenerka umiejętności poznawczych, jogi i mindfulness dla dzieci, nauczycielka MBSR w trakcie certyfikacji. Z wykształcenia filolożka języka angielskiego i psycholożka. Zawsze pilnuje ważnych dla niej i dla Early Stage wartości – ekologii, NVC (non-violent communication, komunikacji bez przemocy), otwartości na różnorodność, a przede wszystkim cyfrowego i psychicznego dobrostanu dzieci i młodzieży. Jest współautorką podręczników do angielskiego dla uczniów Early Stage. W wolnych chwilach chodzi po górach i medytuje.