Czym jest medytacja? Jak praktykować mindfulness? Czy uważność to ucieczka od rzeczywistości? Na temat sposobów na zadbanie o swój dobrostan pisze metodyczka główna Early Stage, Beata Wysocka, certyfikowana nauczycielka MBSR (Mindfulness-Based Stress Reduction), czyli metody redukcji stresu opartej na uważności.
Czy znasz określenie „praca emocjonalna”? Rose Hackman w swojej książce o takim właśnie tytule definiuje pracę emocjonalną jako „kształtowanie swoich emocji w celu wywarcia wpływu na emocje innych osób”. Praca emocjonalna może występować zarówno w formalnych, jak i nieformalnych sytuacjach, ale często jest przypisywana kobietom lub innym grupom marginalizowanym. Ciekawe, czy zgodzicie się z Hackman, że mimo iż ta forma pracy jest istotna i niezbędna (szczególnie w pracy nauczyciela!), często pozostaje niewidoczna i niedoceniana? Ja owszem!
Sprawdź też:
Każdego dnia nauczyciele, a zwłaszcza nauczycielki (skoro jest to sfeminizowany zawód), muszą regulować i dostosowywać własne emocje tak, by pozytywnie wpływać na uczucia i potrzeby innych. Wysiłek ten jest żmudną pracą, która – mimo że opiera się na niej nasze społeczeństwo – często pozostaje niezauważona.
Hackman przeprowadziła wywiady z ponad setką kobiet, śledząc historię tego zjawiska i ujawniając jego najbardziej powszechne formy. Uważa bowiem, że rozpoznanie prawdziwej wartości tego rodzaju pracy przybliży nas do świata, w którym empatia i opiekuńczość to cechy przynależne każdej płci. Zgadzacie się?
Ten artykuł nie będzie manifestem pt. „Kobiety do boju o swoje prawa”. Oczywiście, sprawy kobiet zawsze będą mi bliskie, tym razem jednak chciałam zadbać o Was, drogie nauczycielki i drodzy nauczyciele, od strony duchowej – abyście potrafili sobie z tą pracą emocjonalną radzić.
Czy chcę Was zachęcić do wyjazdu z przyjaciółkami do spa albo z pójścia z kumplami na ryby? Czy myślicie, że będę Was przekonywać, że w zdrowym ciele zdrowy duch? A może powiem, że Wam się należy masaż i sauna? Nie tym razem! (Choć nie ma nic złego w powyższych pomysłach.)
Nauczycielskie spa dla ducha, to wcale nie jest to, o czym myślicie. Chyba że myślicie o… mindfulness (czyli uważności). Wtedy bingo – trafiliście w dziesiątkę!
Na początku tylko małe zastrzeżenie – nie każdy musi lubić czy chcieć medytować. Niektórzy ludzie zachowują higienę umysłu i emocji dzięki sportom, ogrodnictwu, pracy wolontariackiej i innym pasjom. Jeśli jednak czujesz, że uważność, medytacja to coś ciekawego i chcesz spróbować zadbać o swoją głowę po pracy emocjonalnej właśnie w ten sposób, zapraszam do dalszej lektury. 🙂
W pełni zgadzam się z tym, co w książce „Szczęśliwi nauczyciele zmieniają świat” autorzy Thích Nhất Hạnh i Katherine Weare podkreślają: że nauczyciele potrzebują nie tylko wiedzy i umiejętności dydaktycznych, ale także spokoju, harmonii i umiejętności dbania o własne dobre samopoczucie. Niestety nie liczcie na to, że przyjdzie z zewnątrz, nie ma na to szans!
Dla mnie ta dbałość o własne samopoczucie to zawsze w pewnym sensie nowość – nie mam niestety psychicznego, emocjonalnego dbania o siebie wyuczonego na „autopilocie”, a szkoda. Ugruntowane przekonanie, że samopoczucie to kwestia czynników zewnętrznych, nie pomaga. Może uniknęłabym niejednego kryzysu, gdybym wcześniej wiedziała, jak dbać o swój dobrostan psychiczny, i że w dużym stopniu mam na niego wpływ.
Na szczęście teraz, jako instruktorka kursów redukcji stresu metodą mindfulness (MBSR), dobrze wiem już, co działa na mnie, gdy świat robi się nie do zniesienia, emocje stają się zbyt intensywne, a czarne myśli nakręcają lęk i złość.
Ten cytat dla mnie jest refleksją na temat zagubienia i poczucia dezorientacji w różnych życiowych zakrętach. Czasem zwyczajnie trudno zrozumieć to, co się dzieje w otaczającej rzeczywistości, wtedy też niełatwo radzić sobie ze splątaniem emocji.
W chwilach, gdy wszystko wydaje się przytłaczające, warto spojrzeć na świat z szerszej perspektywy, „oddalić się” i dostrzec ogrom wszechświata. To może być przypomnienie o tym, jak małe są nasze problemy w obliczu całej planety, co może dać poczucie ulgi i większej akceptacji. I tak lądujemy na stacji mindfulness!
Medytuj w najprostszy możliwy sposób, śledząc oddech. Możesz:
Technik medytacji jest sporo, na początku na pewno warto skorzystać z prowadzenia, ale nie jest to warunek konieczny. Ja mam kilka medytacji prowadzonych na swoim kanale, więc zachęcam do skorzystania.
Najlepiej medytować rano, żeby dobrze nastawić się do dnia, albo wieczorem, żeby uspokoić, oczyścić umysł (choć to tylko efekt uboczny medytacji, nie jest on celem samym w sobie i wcale nie zawsze musisz go osiągnąć).
Znajdź ciche miejsce, gdzie nikt nie będzie Ci przeszkadzał. Możesz siedzieć na krześle, w siadzie tureckim (mniej wygodnie po pewnym czasie, jeśli się nie jest przyzwyczajonym), na poduszce medytacyjnej, chodzić, a nawet leżeć (o ile nie zaśniesz – co też jest OK, ale nie wtedy, kiedy chcesz medytować). W pozycji najważniejszy jest komfort, aby nic nie przeszkadzało Ci skupić się w czasie medytacji.
Wielu nauczycieli i nauczycielek medytacji uważa, że nie chodzi o ilość sesji medytacji, ale o ich częstotliwość, regularność. Jednocześnie podkreślam:
Z doświadczenia i z badań wynika, że ciało fizjologicznie odczuwa efekty medytacji po 20 minutach.
Poza wspomnianym wyżej efektem ubocznym warto wiedzieć, że dzięki medytacji możesz:
Ach, mogłabym pisać dłużej, jakie uzdrawiające efekty ma medytacja dla tych, którzy uprawiają ją regularnie, ale… pewnie wiecie. Zresztą ile byśmy nie czytali, i tak ważniejsze jest zabranie się do roboty.
Dobre pytanie! Według mnie jest to jedna z najciekawszych form dbania o siebie. Nie tylko praktykowana od tysięcy lat przez miliony ludzi, ale i nieoczywista, duchowa, dotykająca istoty bycia człowiekiem z jego wszystkimi emocjami, odczuciami, zwątpieniami i zaplątaniami. Nie byłabym sobą, gdybym nie polecała czegoś, co ma mnóstwo badań – to działa – na depresję, lęki, na radzenie sobie z trudnymi emocjami, bezsenność, bóle, na uzależnienia czy wypalenie zawodowe1.
Niesamowite, prawda? Z jednej strony dotykasz w ten sposób ciszy, swojego wnętrza, ale też i odchodzisz na chwilę od tego, co czego porywają cię myśli, a za tym idzie zdrowienie ciała i umysłu. Przez te kilka minut dziennie trenujesz umysł w byciu z tym, z czym chcesz być.
Uwielbiam to zdanie!
Oczywiście nie chodzi o ucieczkę od rzeczywistości, ale wyjście od niej na chwilę, aby o siebie zadbać, odetchnąć, odświeżyć się. Rozwiązujesz problemy przez chwilowe odsuwanie się od nich, a nie bezcelowe „mielenie” danych, które się nie zmieniają. To trochę jak wakacje dla umysłu – spa dla ducha.
Yuval Noah Harari często w wywiadach i w swojej książce „21 lekcji na XXI wiek” twierdzi, że medytacja nie jest ucieczką od rzeczywistości, ale sposobem na kontakt z rzeczywistością. Zapewnia, że przez dwie godziny dziennie studiuje swój umysł podczas medytacji, i że bez skupienia i jasności, które daje ta praktyka, nie byłby w stanie napisać „Sapiens” i „Homo Deus”.
To jak, podejmujesz rękawicę? Oddalasz się na chwilę na wycieczkę od rzeczywistości, by poczuć oddech i zyskać szerszą perspektywę? Trzymam kciuki za regularność i umiejętność dostrzeżenia skutków medytacji (bo za to, że będą na pewno, kciuków trzymać nie muszę 🙂)!
Źródło:
1. Strona Polskiego Instytutu Mindfulness poświęcona badaniom: https://www.polski-instytut-mindfulness.pl/badania-naukowe
Autorka:
Beata Wysocka – metodyczka główna Early Stage, trenerka umiejętności poznawczych, jogi i mindfulness dla dzieci, nauczycielka MBSR. Z wykształcenia filolożka języka angielskiego i psycholożka. Zawsze pilnuje ważnych dla niej i dla Early Stage wartości – ekologii, NVC (non-violent communication, komunikacji bez przemocy), otwartości na różnorodność, a przede wszystkim cyfrowego i psychicznego dobrostanu dzieci i młodzieży. Jest współautorką podręczników do angielskiego dla uczniów Early Stage. W wolnych chwilach chodzi po górach i medytuje.
Zapraszamy też do podcastów, webinariów i artykułów autorki: ⤵️